.jpg)
To już czwarty raz. Czwarty mój Bieg Zaślubin, za każdym razem po innej lekkiej trasie, za każdym razem w zupełnie innych warunkach pogodowych. Tak to już jest gdy organizuje się biegi zimą. Trasa atestowana i obiektywnie fajna.
W poprzedzającym dniu był sztorm, wiatr wiał z szybkością ponad 100km/h. Ale na pocieszenie słoneczko uśmiechało się do Kołobrzeżan.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się bezwietrznie. Potem troszkę powiało, ale nie tak mocno. Niestety jednak deszcz padał dokuczając biegaczom, kibicom i kuracjuszom. Na symbolicznym składaniu kwiatów pod pomnikiem Sanitariuszek, poza władzami nie było żywego ducha. Biegacze oczekując na start chowali się w namiocie z depozytami.
Punktualnie o 12 wystrzałem z pistoletu dano komendę start. Na trasie mimo pogody wręcz odstręczającej kibiców sporo, na punktach nawadniania nie było kolejek, kto chciał raczył się całą butelką picia. Biegłem równiutko, każdy kilometr od 5’12” do 5’32”. Linie mety przekroczyłem po 1h20’14”, szczęśliwy choć trochę zmarznięty i bardzo przemoczony. Cieszę się, że lewe udo dokuczające mi bardzo od tygodnia umożliwiło ukończenie biegu. Zaaferowany startem nic nie czułem, dopiero teraz łykając przeciwbólowe tabletki przypomniałem sobie o problemie. Za rok też odwiedzę Kołobrzeg!
Dla chętnych, 4 maja odbywa się 2 Maraton Kołobrzeski od latarni w Kołobrzegu do latarni w Gąskach i powrót. Tych co lubią piękne widoki ( 70% trasy z widokiem na plażę i morze) i kameralne imprezy – ZAPRASZAM.
Super, gratulacje!