Jesteś tutaj:
Start Jacka w Henrykowie.

Category Archives: imported

Start Jacka w Henrykowie.

Dziś, w drodze do Szklarskiej, zawitałem do Henrykowa. Mała mieścina na obrzeżach Kotliny Kłodzkiej, słynna z klasztoru cystersów no i Ksiąg Henrykowskich.
Dziś rozegrano tam po raz pierwszy półmaraton, który ponadto był oficjalnymi mistrzostwami Polski kleryków.
Zanim tam dotarłem, zatrzymałem się na noc we Wrocławiu, gdzie z przyjaciółmi pół nocy delektowałem się winkiem. A po winku dobrze się biega ;-)))
Trasa półmaratonu w formie pętli, bardzo pofalowana z horrory stycznym bardzo stromym, 3 kilometrowym podbiegiem. Meta przy samym klasztorze cystersów.
Gdy dotarłem rano do Henrykowa lało strasznie mocno. Na start podążyłem ubrany w worek na śmieci zastanawiając się czy w nim biec. Starter wystrzelił, minęliśmy linie startu i zdarzył się CUD. Deszcz przestał padać, wiatr przestał wiać i pomału wyszło słoneczko. Pewnie klerycy, których spora grupka wśród 700 startujących była, wymodlili nam idealną pogodę biegową, słoneczko, brak wiatru i 13 st C. Biegło mi się dobrze, trasa dobrze zabezpieczona. Ostatni kilometr w parku przy klasztorze no i tam, przy mecie….wpadliśmy pod deszczową chmurę.
Cuda, cuda. Wyszło 1h57′ brutto, równe tempo, dużo radości. Jestem bardzo zadowolony.

Pozdrawiam wszystkich.

Jacek Dziekoński

Najmłodsza zawodniczka.

Oto radosna nowina, że się Kondycji Emilka narodziła, małe stópki i usteczka śliczne jak
u Aniołeczka.


 

Biegałem pierwszy raz w Kabatach w 2009 roku w grudniu. Znaczy w początku grudnia. Dokładnie piątego grudnia. A było to w pół roku po feralnym złamaniu ręki na rowerze, pierwszej w życiu operacji i …..początku mojej biegowej przygody (która notabene zaczęła się od kupienia Adidasów Cushion na wyprzedaży w Fashion House). Cóż zdarzyło się więc piątego grudnia roku pańskiego dwa tysiące dziewiątego? Znałem już wcześniej Pawła Lewandowskiego, który był moim biegowym mentorem i przewodnikiem po świecie startów. To właśnie on mnie namówił na Bieg Mikołajkowy organizowany przez ówczesny KB Gymnasion piątego grudnia. Miał to być nasz trzeci wspólny start po Biegnij Warszawo (mój debiut) i Biegu Niepodległości ale jako biegowy młokos przyjeżdżałem na start bardzo wcześnie a doświadczeni koledzy z Pawłem na czele pojawiali się chwilę przed startem, więc nie dane było nam się spotkać na dwóch moich pierwszych biegach. W trakcie też jakoś się nie spotkaliśmy (w sumie nie dziwne skoro w BW pobiegłem w 57 minut ). Tak więc w Kabatach Paweł przedstawił mnie kilku znajomym biegaczom: Eli Peret (ach te niebieskie oczy!), Kaśce Żmijewskiej (tęsknimy Kasiu – Marcin nie zjemy ci żony!) i…Arturowi Olesińskiemu. Przedstartowy totolotek uświadomił nam że Pawłowi bliżej do Eli (oboje łamali wówczas 45 min na dychę) a mnie do Artura (plan ok. 50 minut). Stara dobra kabacka dycha w grudniowy dzień upływała nam z Arturem na urywanych pogawędkach, gdy ok. 7km Artur rzucił od niechcenia: jakbyśmy trochę przyspieszyli to złamiemy 50 minut. Mnie nie trzeba było 2 razy powtarzać: przyspieszyliśmy. Rozmowy ustały i meta pojawiła się po około 49,5 mitutach. Taki był początek naszej znajomości z Arturem. Potem były niezliczone starty w GPW, mój debiut na połówkę w Wiązownej, gdzie Artur z Pawłem odfrunęli mi jak bociany jesienią…..a potem stawka zaczęła się wyrównywać. I do dziś żałuję że wygrałem zakład że Artur nie złamie 4h w maratonie w Kopenhadze….Taaaaak to były na prawdę fajne trzy biegowe sezony z hakiem. A w tym roku Artur postanowił pobiec dalej. To nie żaden maraton górski jak w moim przypadku ani ultra jak Ewci czy Darka ani nawet triathlon! To rola znacznie bardziej odpowiedzialna i zmieniająca życie po stokroć bardziej. To coś w rodzaju UTMB z zamkniętymi oczami. Ale za to jaka satysfakcja na mecie!!!! Gdy się będzie siedziało w fotelu, przy kominku z kocem na kolanach a Emilka wpadnie ze swoimi dziećmi na obiad przyrządzony przez Babcię Zosię…..że wybiegłem trochę za bardzo do przodu – to te wtorkowe treningi z Łukaszem

 

A teraz oficjalnie: Zosiu i Arturze – od całej Kondycji naaaaaaaaaaaaaajlepsze życzenia dla całej waszej trójki!!!!! Zero kolek, samych przespanych nocy, pierwsze wypowiedziane słowo tata(wersja dla Zosi: mama) i żeby nie pyskowała w wieku siedmiu lat (Nati to nie o Tobie). I do zobaczenia całej Waszej trójki na Frog Race IV. A na Frog Race VI to nawet czwórki!

 PIOTR NADROWSKI

 


10 km Jacka z Marysieńką

Dziś, w małym miasteczku położonym miedzy Jeziorem Pszczewskim i Jeziorem Chłop w Pszczewie odbył się szczególny bieg: I Bieg z Marysieńką. Został zorganizowany przez Marysię Kawiorska, nasza znakomita biegaczka w dniu jej 56 urodzin i w 30 rocznice jej startów. Marysia poświeciła wiele dni na przygotowanie imprezy, jak się okazało – perfekcyjnie przeprowadzonej. W tym wydarzeniu pomogła cudowna, słoneczna pogoda i Folwark Pszczew który użyczył wszystkim zawodnikom gościny. Trasa liczyła
10.800m. Trasa mocno pofalowana i z wieloma odcinkami po piachu mocno spowalniającym tempo biegu. Wspaniali kibice i 250 zawodników którzy dotarli do tego miejsca „na końcu świata”. Z Warszawy i okolic byłem tylko ja i Andrzej z Zalesia Górnego. Godnie reprezentowaliśmy nasz region, obaj w kategorii M50. Do mety zmęczony i uśmiechnięty dotarłem po 55′ brutto, co dało średnie tempo 5’05″/km a wiec o 10″/km szybciej niż zakładałem. Po biegu wspólna zabawa. i baaardzo dużo śmiechu i radości.

Jacek Dziekoński

Stowarzyszenie Rekreacyjno-Sportowe "Kondycja"
05-500 Piaseczno, ul. 1 Maja 16 · Telefon: 604 466 206
obsługa informatyczna: